08.04.2020
Białoruś kupuje bajecznie tanią ropę
Grzegorz Miszkiel
Białoruś osiągnęła porozumienie z rosyjskimi dostawcami ropy. Stało się to mimo wcześniejszych deklaracji rządu w Mińsku, który zapowiedział, że aby osiągnąć konsensus, cena nie powinna być przekraczać 4 dolarów za baryłkę.
Rosyjscy producenci w dużej mierze odcięli dostawy na początku tego roku w obliczu sporów cenowych, zmuszając Białoruś do importu ropy z Norwegii i Azerbejdżanu. W kwietniu rząd Białorusi chciał kupić od Rosjan 2 miliony ton - co odpowiada prawie 15 milionom baryłek - ale odmówił płacenia premii eksportowej dostawcom.
„Wynikiem naszego stanowiska jest cena, po jakiej będziemy kupować w kwietniu ropę naftową - blisko 4 dolary za baryłkę” - ogłosił na początku kwietnia premier Siergiej Rumas. Jego komentarze zostały opublikowane przez lokalne media i potwierdzone przez serwis prasowy premiera. Obecna cena to mniej niż dziesiąta część tego, co płacono jeszcze w styczniu i siedmiokrotnie mniej niż obecna cena rynkowa.
„Kwiecień to idealny moment dla Białorusi na zawarcie porozumienia z Kremlem” - powiedział Igor Juszczkow, analityk z Narodowego Funduszu Bezpieczeństwa Energetycznego w Moskwie. Obecne cło eksportowe, którego Białoruś nie płaci, wynosi około 7 dolarów za baryłkę. Jeśli ceny pozostaną niskie, cło eksportowe może spaść do zera w przyszłym miesiącu, co według Juszczkowa oznacza, że Białoruś straci tę zniżkę.
Jak poinformował operator rurociągów Transneft, rosyjscy producenci poprosili o miejsce w krajowym systemie rurociągów na wysłanie w tym miesiącu do białoruskich rafinerii około 1 miliona ton ropy, czterokrotnie więcej niż w marcu, ale nie dostarczyli jeszcze dokumentów potrzebnych do rozpoczęcia przesyłu.
Ceny ropy spadły, ponieważ pandemia koronawirusa mocno ogranicza popyt na ropę, a wojna cenowa między Rosją a Arabią Saudyjską zwiększa nadpodaż. Nie jest to jednak jedyny powód, który sprawia, że Białoruś może liczyć na tak śmieszne ceny surowca. Tak ogromna nadprodukcja, jaka panuje obecnie stanowi ryzyko braku możliwości zbycia już wydobytej ropy. Realizacja zaś tego ryzyka zmusiłaby producentów do zatrzymania odwiertów, co wiąże się poważnymi kosztami, a nawet możliwością utraty części szybów.
Kolejnym powodem jest obawa Moskwy o utratę pozycji na białoruskim rynku, w razie gdyby ta z sukcesem pozyskała innych dostawców. Mińska przetwarza w swoich rafineriach rocznie ponad 20 milionów ton surowca. Dla zmagającego się z ogromnymi problemami sektora naftowego Rosji utrata takiego partnera byłaby ciosem, na który nie można sobie teraz pozwolić.
Na podst. Bloomberg
Zobacz także:
Artykuł nie został jeszcze oceniony.
Oceń artykuł:
0%
0.49%
